Migawki z Barcelony
Ostatnie dni grudnia i początek stycznia spędziłam w Barcelonie.Nidgy wcześniej nie byłam w stolicy Katalonii.Barcelona okazała się najlepszym miejscem na powitanie Nowego Roku, jakie tylko mogłam sobie wymarzyć. 2014r rok witałam więc wznosząc toast Cavą i zjadając zgodnie z hiszpańskim zwyczajem 12 winogron.
Pozostałe 5 dni spędziłam na zwiedzaniu, całodziennych spacerach i próbowaniu różnych przysmaków kuchni hiszpańskiej. Barcelona to miasto Gaudiego. Jego najsłynniejsze dzieła Sagarda Familia i przepiękny baśniowy park Guell są symbolami miasta. Ale duch architekta jest niemal wszędzie nawet na Passeig de Gracia – ulicy luksusowych butików m.in Chanel, Gucci, Prada. Przepiękne kamienice Gaudiego to m.in Casa Milia i Casa Batlio.
Sercem Barcelony jest La Rambla czyli ponadkilometrowy deptak ze straganami, sklepami, restauracjami i barami tapas, który ciągnie się aż do portu. Idealnym miejscem na spacery są wąskie uliczki dzielnicy Bari Gotic, La Ribera i nadmorska Barcelonetta. Natomiast dla relaksu zwłaszcza zimą, gdy nie jest aż tak gorąco by opalać się na plaży, warto udać się do parku np. Parku Ciutadella.
Jedzenie w Barcelonie jest przepyszne, zwłaszcza jeśli lubicie ryby i owoce morza. Warto spróbować patatas brava, zielonych papryczek, szynki iberico, ośmiorniczek duszonych w winie, kalmarów, muszli no i oczywiście paelli.
Na deser oczywiście nie mogłam sobie odmówić pysznej cafe bombo czyli kawie z dodatkiem skondensowanego mleka.
Warto też wybrać się na targ La Boqueria. Można tu kupić produkty z całego świata, aromatyczne przyprawy, niespotykane słodycze, egoztyczne owoce i całe mnóstwo róznego rodzajów oliwek.